UMi Voix Blu Unboxing
Po rozpakowaniu UMi Voix Blu wygląda niepozornie, co wynika głównie z jego niewielkich rozmiarów. Wizualnie słuchawki robią dużo. Z jednej strony wspornik składa się z białej, gładkiej warstwy lakieru. Wewnątrz uchwyt składa się z szarawej powłoki silikonowej, która zapewnia dobry chwyt.
Małżowiny uszne UMi Voix Blu są wykonane ze skóry proteinowej. Jest to materiał bardzo podobny do prawdziwej skóry. Obudowa nauszników wykonana jest z tworzywa sztucznego i ma wygląd lakieru fortepianowego.
UMi Voix Blu waży tylko 125g. W uchwycie znajduje się aluminiowa szyna, dzięki czemu słuchawki są niezwykle elastyczne. Bez względu na to, jak przekręcisz wspornik, złamanie jest prawie niemożliwe. Wspornik można regulować o 2 cm z obu stron w celu indywidualnej regulacji. Słuchawki mają również zainstalowany moduł NFC. Dzięki urządzeniu odtwarzającemu zgodnemu z NFC możesz nawiązać połączenie Bluetooth w kilka sekund.
Po prawej stronie uchwytu znajduje się kilka klawiszy funkcyjnych (głośniej, ciszej, do przodu, do tyłu, odtwarzanie i pauza) gniazdo USB oraz mikrofon do funkcji głośnomówiącej. Same słuchawki obsługują Bluetooth 4.0, który jest szczególnie energooszczędny. Niestety, w Voix Blu nie znajdziesz osobnego wejścia audio.
Klang
Jeśli chodzi o dźwięk, UMi Voix Blu naprawdę mnie zaskoczyło, właściwie założyłem, że słuchawki są przeznaczone głównie do muzyki elektronicznej i mocno basowej, ale dźwięk słuchawek jest naprawdę bardzo zrównoważony i szczególnie dobrze zestrojony. UMi obejmuje naprawdę szeroki zakres muzyki dzięki Voix Blu. Średnie i wysokie tony są bardzo wyraźne i w zależności od tego, której piosenki słuchasz, poszczególne subtelności są bardzo dobrze słyszalne.
Wysłuchałem kilku utworów ze wszystkich gatunków muzycznych, a słuchawki przyjemnie zaimplementowały wszystkie utwory. Na przykład, jeśli posłuchasz "Paul Kalkbrenner - Feed Your Head", niezwykle ciężkiego basu, twoje uszy nie odlecą, ale bas nadal jest chwytliwy.
Z dziedziny soundtracków usłyszałem wstęp do Parku Jurajskiego, a także dlatego, że wszystko zostało przedstawione wyraźnie i nie było zniekształcone. Subtelności w tle były miłe do usłyszenia. Nawet przy pełnej głośności słuchawki nie zaczynają zadrapać.